Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 8 października 2025 08:05
Reklama

Brak miejsc parkingowych dusi mieszkańców

Codzienna walka o miejsce do zaparkowania pod blokiem stała się dla wielu mieszkańców chlebem powszednim. Coraz większa liczba samochodów, zbyt mała infrastruktura parkingowa i brak długofalowych planów sprawiają, że problem narasta z roku na rok. Mieszkańcy pytają: co dalej i czy doczekają się zmian?
Brak miejsc parkingowych dusi mieszkańców
Codzienna walka o miejsce do zaparkowania pod blokiem stała się dla wielu mieszkańców chlebem powszednim. Coraz większa liczba samochodów, zbyt mała infrastruktura parkingowa i brak długofalowych planów sprawiają, że problem narasta z roku na rok. Mieszkańcy pytają: co dalej i czy doczekają się zmian?

W tym artykule przeczytasz między innymi o:

  • problemach z parkowaniem
  • braku miejsc parkingowych

Na niektórych osiedlach w Białołęce niemal każdy poranek i wieczór wygląda podobnie – krążenie wokół bloków, nerwowe wypatrywanie wolnego miejsca i częste parkowanie „na dziko”. Zdarza się, że samochody zastawiają chodniki, ścieżki rowerowe czy dojazdy dla służb ratunkowych.

„Wracam z pracy około 19.00 i wiem, że czeka mnie co najmniej kwadrans szukania miejsca. Nierzadko parkuję kilkaset metrów od domu” – opowiada pani Anna, mieszkanka ul. Głębockiej.

Sytuację dodatkowo komplikują zamknięte osiedla, w których parkingi przeznaczone są wyłącznie dla mieszkańców. Bramy i szlabany skutecznie uniemożliwiają parkowanie osobom z zewnątrz. Problem pojawia się, gdy przyjeżdżają goście – rodzina, znajomi czy kurierzy.

„Moi rodzice przyjeżdżają raz w tygodniu w odwiedziny. Za każdym razem muszą zostawić auto daleko od bloku i iść pieszo kilkanaście minut, bo na osiedlu nie ma miejsc dla gości” – mówi pan Tomasz z ul. Skarbka z Gór.

Z kolei na starszych, otwartych osiedlach, gdzie nie ma szlabanów ani zamkniętych bram, problem przybiera inną formę. Tutaj parkingi powstały w latach 80. i 90, kiedy liczba aut była znacznie mniejsza. Dziś miejsc jest dramatycznie za mało, a każdy skrawek asfaltu wypełniają samochody. Nie brakuje sytuacji, gdy mieszkańcy parkują na trawnikach, przy placach zabaw czy niemal pod oknami bloków.

„Kiedyś na naszym podwórku stało kilkanaście samochodów, dziś jest ich kilkadziesiąt. Nie ma fizycznie gdzie się zmieścić” – mówi pani Ewa, mieszkanka starego osiedla przy ul. Myśliborskiej.

Efekt? Samochody przyjezdnych często kończą na wąskich uliczkach dojazdowych, gdzie utrudniają ruch i pogarszają bezpieczeństwo.

Możliwe rozwiązania

Eksperci i społecznicy podkreślają, że konieczne są konkretne działania:

  • budowa parkingów wielopoziomowych w formule partnerstwa publiczno-prywatnego,
  • zwiększenie wymagań wobec deweloperów przy nowych inwestycjach,
  • stworzenie stref parkowania dla mieszkańców i wydzielenie miejsc dla gości,
  • lepsze skomunikowanie dzielnicy transportem publicznym, by zmniejszyć zależność od samochodu.

„Potrzebne są decyzje systemowe, a nie półśrodki. Jeżeli dziś nie zaczniemy planować parkingów, za kilka lat problem będzie jeszcze większy” – ocenia jeden z mieszkańców dzielnicy na osiedlu Poraje.

Co mogą zrobić mieszkańcy?

Aktywność społeczna bywa skuteczna. Mieszkańcy mogą zgłaszać projekty do budżetu obywatelskiego, wywierać presję na władze dzielnicy i walczyć o priorytet dla inwestycji parkingowych. Warto również organizować spotkania wspólnot czy spółdzielni, by wspólnie szukać rozwiązań, np. adaptacji wolnych terenów na parkingi.

Na razie jednak kierowcy zostają z problemem, który – jak się wydaje – szybko nie zniknie. A każdy wieczór na osiedlu zaczyna się od tego samego pytania: gdzie zaparkować?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama