W tym artykule przeczytasz między innymi o:
- problemach z parkowaniem
- braku miejsc parkingowych
Na niektórych osiedlach w Białołęce niemal każdy poranek i wieczór wygląda podobnie – krążenie wokół bloków, nerwowe wypatrywanie wolnego miejsca i częste parkowanie „na dziko”. Zdarza się, że samochody zastawiają chodniki, ścieżki rowerowe czy dojazdy dla służb ratunkowych.
– „Wracam z pracy około 19.00 i wiem, że czeka mnie co najmniej kwadrans szukania miejsca. Nierzadko parkuję kilkaset metrów od domu” – opowiada pani Anna, mieszkanka ul. Głębockiej.
Sytuację dodatkowo komplikują zamknięte osiedla, w których parkingi przeznaczone są wyłącznie dla mieszkańców. Bramy i szlabany skutecznie uniemożliwiają parkowanie osobom z zewnątrz. Problem pojawia się, gdy przyjeżdżają goście – rodzina, znajomi czy kurierzy.
– „Moi rodzice przyjeżdżają raz w tygodniu w odwiedziny. Za każdym razem muszą zostawić auto daleko od bloku i iść pieszo kilkanaście minut, bo na osiedlu nie ma miejsc dla gości” – mówi pan Tomasz z ul. Skarbka z Gór.
Z kolei na starszych, otwartych osiedlach, gdzie nie ma szlabanów ani zamkniętych bram, problem przybiera inną formę. Tutaj parkingi powstały w latach 80. i 90, kiedy liczba aut była znacznie mniejsza. Dziś miejsc jest dramatycznie za mało, a każdy skrawek asfaltu wypełniają samochody. Nie brakuje sytuacji, gdy mieszkańcy parkują na trawnikach, przy placach zabaw czy niemal pod oknami bloków.
– „Kiedyś na naszym podwórku stało kilkanaście samochodów, dziś jest ich kilkadziesiąt. Nie ma fizycznie gdzie się zmieścić” – mówi pani Ewa, mieszkanka starego osiedla przy ul. Myśliborskiej.
Efekt? Samochody przyjezdnych często kończą na wąskich uliczkach dojazdowych, gdzie utrudniają ruch i pogarszają bezpieczeństwo.
Możliwe rozwiązania
Eksperci i społecznicy podkreślają, że konieczne są konkretne działania:
- budowa parkingów wielopoziomowych w formule partnerstwa publiczno-prywatnego,
- zwiększenie wymagań wobec deweloperów przy nowych inwestycjach,
- stworzenie stref parkowania dla mieszkańców i wydzielenie miejsc dla gości,
- lepsze skomunikowanie dzielnicy transportem publicznym, by zmniejszyć zależność od samochodu.
– „Potrzebne są decyzje systemowe, a nie półśrodki. Jeżeli dziś nie zaczniemy planować parkingów, za kilka lat problem będzie jeszcze większy” – ocenia jeden z mieszkańców dzielnicy na osiedlu Poraje.
Co mogą zrobić mieszkańcy?
Aktywność społeczna bywa skuteczna. Mieszkańcy mogą zgłaszać projekty do budżetu obywatelskiego, wywierać presję na władze dzielnicy i walczyć o priorytet dla inwestycji parkingowych. Warto również organizować spotkania wspólnot czy spółdzielni, by wspólnie szukać rozwiązań, np. adaptacji wolnych terenów na parkingi.
Na razie jednak kierowcy zostają z problemem, który – jak się wydaje – szybko nie zniknie. A każdy wieczór na osiedlu zaczyna się od tego samego pytania: gdzie zaparkować?
Napisz komentarz
Komentarze